sobota, 2 lipca 2011

kalafior

AAAAAAAAA... Uczę się i uczę. Już mnie głowa boli;/ Ale materiał nie jest taki ciężki jak się tego spodziewałam. Minusem jest jego przerażająca ilość.. Za oknem jak padało tak pada. To pocieszające, biorąc pod uwagę fakt, że tak czy siak i tak za bardzo nie mogłabym wyjść. Kolejny dzień nic nie kupiłam- jestem z siebie dumna :) Dzisiaj śpi u mnie moja rozkoszna była współlokatorka. Miło, tym bardziej, że nie ma mojej obecnej współlokatorki, a ja nie przepadam za przebywaniem samotnie w domu. Ale tylko nocą. Ale od jutra i tak mnie to czeka. Na szczęście mam Bukę...
Dzisiejsza kolacja u dziadków- kalafior w bułce tartej. Życie jest piękne!!



Fioletowy top- nie pamiętam, chyba 'pożyczony' od znajomej (tzw. pożyczanie na zawsze- ale przypadkowo!)
Sukienka- jakiś niemiecki sklep. Promocja. Myślałam, że kosztuje 5 euro, przy kasie okazało się, że... 1 euro

3 komentarze:

  1. Trzymam kciuki za Twojego bloga! Masz świetny styl nie tylko pisma, ale i ubioru:) Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. super kolorystyka, uwielbiam fiolet ale nie potrafię go z niczym zestawić ;) zapraszam do obserwowania http://porcelain-desire.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne ciuszki i kalafior w bułce tartej... mniam...

    OdpowiedzUsuń